- Więc jak? Zaczyna się ściemniać.
- Nie. Nie mogę zgodzić się na tak długą podróż.
- Dlaczego? Statki...
Przerwałam mu gestem dłoni, a ten zamilknął natychmiast.
- Podróż jest za długa. Przeprawa przez morze zajęłaby zbyt wiele czasu. Mój wuj był wysoko postawionym doradcą króla. Gdyby zauważył tak długą nieobecność smoka i mnie równocześnie, nie skończyłoby się to dobrze. Jest dobrym człowiekiem, ale reaguje zbyt impulsywnie i jest nadopiekuńczy - Westchnęłam głośno i mówiłam dalej - Mógłby cię oskarżyć o wiele dziwnych rzeczy.
Mężczyzna spojrzał na mnie przenikliwym wzrokiem. Rozpostarł ramiona i oparł się o pobliskie drzewo. Rozmyślałam na całą tą sytuacją. Zawsze mogłam wezwać tu Fireę, ale to zajęłoby co najmniej trzy dni. Musiałam poczekać, aż wieśniacy odpuszczą sobie i odechce im się zabijania smoków dla pieniędzy.
- Co więc proponujesz?
- Jest jedno wyjście, ale musiałabym tu zostać chociaż do rana. Mogę wezwać smoczycę do siebie w każdej chwili, ale teraz to nie takie proste. Muszę poczekać kilka dni, aż ludzie w mieście zapomną o niej.
- Tak więc, zamierzasz zostać tutaj na noc?
- Jeśli mógłbyś mnie przyjąć do siebie, byłabym ci wdzięczna.
Mężczyzna wstał z trawy i ruszył w stronę gęsto rosnących, starych drzew. Lekko zdziwiona wstałam i podążyłam za nim. Szliśmy w ciszy. Nie rzadko przebywałam w lesie, lecz ten był jakiś cichy, tajemniczy. Nie było słychać śpiewu ptaków ani odgłosów zwierzyny biegającej po łąkach. Mimo tego, szłam posłusznie za mężczyzną. Po kilku minutach dotarliśmy do małej chatki w środku lasu. Musiałam przyznać że, nie byłam przyzwyczajona do tak małych domów. Ścieżka z kamieni doprowadziła nas pod same drzwi. Mężczyzna wszedł pierwszy, ja tuż za nim. Weszliśmy do izby. Wystrój tego miejsca stanowczo odbiegał od moich codziennych standardów. Zamiast wygodnego, dużego łoża z baldachimem stało tam małe, skromne łóżko. Podłoga nie była wyłożona marmurem lecz drewnianymi deskami. Zamiast wielkich pozłacanych świeczników, na półkach stały świece. Duże, oszklone palenisko zastępowało ognisko. No cóż - sama tego chciałaś Dany. Czego można było się spodziewać, po środku puszczy?
**2 godziny później**
Mężczyzna wlał do glinianej miski moją dzisiejszą kolację. Mimo tego, że nie wyglądało dobrze smak był wspaniały. Siedział pochylony i skrzywiony podczas gdy mój kręgosłup chciał być prostszy, niż było to możliwe. Po chwili milczenia spytał:
- Jaką pracę wykonujesz w swoim królestwie?
- Jestem kronikarzem naczelnym, pracuję w zamku. Muszę spisywać wszystkie te "mądre" wypowiedzi króla. To bywa irytujące, ale znam tylko życie w zamku.
Powróciłam do swego posiłku. Dobrze wiedziałam, że nie chodziło mu o moją pracę. Oczywiste było, że chciał drążyć temat smoków. Z całą pewnością zaintrygowały go te stworzenia. Mogłabym mówić o nich godzinami, a on o nich słuchać.
- Nie boli cię już dłoń?
Wyrwany z kontekstu mężczyzna odparł pośpiesznie:
- Ręka? Nie. Jak to zrobiłaś? Twoja moc to wspaniały dar. Mogłabyś pomóc całej masie ludzi cierpiącym i umierającym przez poparzenia. To było niezwykłe. Nigdy nie widziałem czegoś takiego...
- Nie myśl sobie że ta moc ma tylko dobrą stronę.
- Co masz na myśli?
- Przyglądałeś się bliźnie na szyi smoczycy. Mam taką samą na plecach. O dziwo nie jest to bezkształtna, czerwona plama.
Odwróciłam się tyłem do mężczyzny i odgarnęłam czerwone, długie do pasa loki. Każda moja suknia ma odkryte całe plecy, dlatego też nie było potrzeby, abym ją ściągała. Teraz moje znamię można było zobaczyć w całej okazałości. Miało ono kształt smoka ziejącego ogniem.
- Ta moc to nie błogosławieństwo... Przynajmniej nie do końca. Nie boli mnie to, lecz za każdym razem, gdy pomogę komuś poparzonemu pogłębia się ona. Na razie jest bardzo płytka, ale z czasem będzie gorzej.
Mężczyzna wpatrywał się w me plecy, gdy do domu wszedł wilk.
<Winter? Przepraszam że takie krótkie>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz