"Tam i z powrotem" cz.1
Miałam zamiar udać się dziś po potrzebne rzeczy do jaskini zwanej ,,Tam i z powrotem" lub ,,Pomieszania z poplątaniem", osobiście wole jednak pierwszą nazwę. Wracając do rzeczy... Jaskinie te, miały wiele krętych dróg, każda prowadziła w inne, jeszcze nie odkryte miejsce. Niektórzy mówią, że prowadzą do innych wymiarów. Dlatego ja i Night staliśmy przed wejściem. Po chwili wsiadłam na konia i stępem ruszyliśmy do środka. Szliśmy wąską, ciemną ścieżką. Nagle, droga rozwidla się na pięć innych dróg. Nad każdym przejściem widniał znak jednego z pięciu królestw, nad każdym wejściem inny. Była tam też tabliczka z informacją:
,,Jeśli na przygodę wybierasz się, wybierz mądrze i strzeż się. Królestwa swego wybierz znak i na przygodę ruszaj!"
Weszliśmy więc w symbol królestwa Aqua`y. Po chwili, droga ponownie się rozwidlała. Tym razem jednak... nie było żadnego symbolu ani napisu.
- Night, wybierz - zwróciłam się z prośbą do ogiera.
Wszedł do prawego rozwidlenia. Po około kilometrze, droga się rozszerzyła i była odrobinę jaśniejsza. Ruszyliśmy więc kłusem i po chwili... naszym oczom ukazała się niezwykła, straszna kraina. Wszędzie było ciemno i zimno. Zapach też nie był za ciekawy...Wracając do rzeczy... Nagle, ktoś przebiegł przez drogę. Na mój widok stanął na środku, skamieniały. Patrzyłam na niego. Night naprężył mięśnie, był gotowy do ataku, jak i zarówno do ucieczki. Wolnym kłusem ruszyłam w kierunku chłopca. Na oko, miał 15 lat. Był cały ubrudzony błotem. Stał tak, jak gdyby był figurą z marmuru. Kiedy zbliżyłam się, spostrzegłam, że chłopiec trzęsie się z zimna. Wyjęłam jedno z zaklętych piór i przemieniłam w ciepły kożuch. Okryłam nim chłopca i usadziłam na Night`a. Prowadziłam ogiera do najbliższego, całego domu. Kiedy byłam na miejscu, wyważyłam drzwi. W środku, delikatnie mówiąc, był... chaos! Dom był opuszczony. Night, ja i chłopiec weszliśmy do środka. Wsadziłam drzwi z powrotem na ich miejsce. Odgarnęłam gruz do ścian. Połamane meble (między innymi nogi od stołu) użyłam jako rozpałki i ogniska na środku pokoju gościnnego (gdzie byliśmy). Ognisko się paliło. Ja przeszukiwałam gruzy, a chłopiec i Night siedzieli jakieś pół metra od ognia. Widocznie patrzyli na iskry. Wracając do rzeczy... znalazłam parę "fantów" takich jak pieniądze, droga, szczerozłota biżuteria czy zaklęta księga (księgę zostawiam dla siebie). Potem wzięłam z jeszcze działającej (o dziwo!) lodówki, trochę jedzenia. Wzięłam też 3 materace i z "łupami" (fanty były w torbie), wróciłam do pokoju gościnnego. Rozłożyłam je. Ja i Night spaliśmy na dwóch, a chłopiec na jednym. Potem poszłam na górę i rozejrzałam się trochę. Kiedy wróciłam na dół, chłopiec nadal patrzył na ogień, a Night już spał. Podeszłam do chłopca. Miał obojętnie patrzące oczy. Jakby o czymś rozmyślał.
- Te młody, pobudka. Leć do góry. Tam jest prysznic, umyjesz się i są jakieś ciuchy, leć się ubierz -powiedziałam i pióro (te, które przemieniłam) schowałam do zbroi.
Chłopiec wstał i pobiegł do góry. Usłyszałam odgłos wody. Czyli chłopiec mnie posłuchał. Po około godzinie zszedł na dół, ubrany w dresowe spodnie i bluzę w trupie czaszki. Wtedy mogłam jednoznacznie stwierdzić, że miał kruczoczarne włosy i szare oczy. Chyba wrócił mu humor. Miałam wrażenie, że awansował na wyższy poziom. W trakcie jego pobytu na górze, uszykowałam kiełbaski do pieczenia, rzodkiewki, jabłka, musztardę, BBQ, ketchup, chleb oraz margarynę. W niecałe 15 minut upiekliśmy kiełbaski. Potem zjedliśmy. Ja dwie kiełbasy z musztardą, a chłopiec 3 z ketchupem. BBQ nie tknęliśmy. Night natomiast, pochłonął 5 jabłek i 15 rzodkiewek. Potem, wszyscy usnęliśmy. Żeby nie było wątpliwości, każdy materac był położony około 5 metrów od siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz