- Chyba już przestałeś wyglądać jak nieszczęsny chłopczyna umierający w mękach - zwróciłam się do niego nieco kąśliwym tonem. Błazen uśmiechnął się jakby na potwierdzenie dobrego samopoczucia.
- W takim razie ja wychodzę - stwierdziłam, po czym udałam się w kierunku wyjścia z kamienicy. Zmierzch już zapadał nad Miastem Wody dając w ten sposób znać o dość późnej godzinie. Ulice powoli pustoszały, gdyż większość mieszkańców udawała się o tej porze do karczmy opijać swe zwycięstwa bądź smutki, a dzieci wraz z wiernymi żonami upijających się mężczyzn zapadały już w sen w swych domach. Co jakiś czas pojawiali się już stróżujący nocą strażnicy, pilnujący nocnego porządku. Przemierzałam ciemną, krętą alejkę, kiedy nagle w jednej chwili, gdzieś po lewej stronie miasta buchnął ogień, rażąc mnie po oczach. Aż podskoczyłam w przestrachu. Tuż po chwili wybuchł kolejny płomień, obok poprzedniego tworząc jeden potężny pożar. Gdzieś w oddali dało się słyszeć krzyki, a na ulicach wśród nielicznych ludzi zrodził się popłoch. Wtem ujrzałam biegnącego po bruku wartownika, kierującego się w kierunku przeciwnym od ognia. Wykrzykiwał coś w panice o najeździe i napadzie. Odruchowo zacisnęłam pięść na jednym z moich rzeźbionych sztyletów i puściłam się biegiem aż do skrzyżowania uliczek, po czym skrywając się za kamienicą, wyjrzałam w poszukiwaniu napastników. Moim oczom ukazali się ... gwardziści z Królestwa Mondołdów, burzący i podpalający budynki, brutalnie mordując każdego napotkanego mieszkańca. Cofnęłam się natychmiast z powrotem w tą samą alejkę. Z tego co widziałam, chcieli w pierwszej kolejności wybić wszystkich wojowników mogących bronić Miasta Wody, więc kierowali się w stronę karczm i barów. A to oznaczało tylko jedno ... Muszę ostrzec wszystkich obecnie oblewających ostatnią misję, bo gdy oni wybiegną z knajp zatracając się w toku walki z najeźdźcami, to nikt nie zauważy zniknięcia kilku cennych towarów z kuchni.
Po opracowaniu mojego przebiegłego planu w ciągu kilkunastu sekund, natychmiast ruszyłam do najbliższej piwiarni i wpadając zdyszana do środka wykrzyknęłam:
- Mondołdołowie! Napadają nas! Miasto płonie!
<Daphne Kalipso? Anthony? A może ktoś jeszcze inny? default smiley :) >
Chciałam tylko zaznaczyć że wszystko co się do tej pory działo w naszych jakże cudownych opowiadaniach... działo się jednej nocy... :)
OdpowiedzUsuńMacie mnóstwo wrażeń, co narzekasz? XD
UsuńEj, jak u was jest ten napad, to u mnie... Oho, będzie ciekawie XD
Talon, co ty kombinujesz? =-= ( <-- podejrzliwa minka)
UsuńTy mi lepiej powiedz, kiedy idziemy do tego stęchłego więzienia, a nie pytaj o plany. Moje plany są tajemnicą. XD
UsuńŚpieszy ci się gdzieś? :P
UsuńNie, ale wolę mieć plan. XD
UsuńNie wiem czy powinienem odpowiedzieć czy dać komuś wolną rękę.
OdpowiedzUsuńPisz nie marudź. Kto pierwszy ten lepszy :P
Usuń