Na koniec... raczej na początek

Każdy z nas jest pi­sarzem i na­pisze tyl­ko jed­na idealną książkę. Co dzień tworzy no­wy roz­dział. Bo­hater przeżywa wiele przygód, spo­tyka set­ki osób. Ak­cja toczy się od poczęcia po samą śmierć. Ty decydujesz co dzieje się w trakcie.
Pięć Królestw to grupowy blog opowiadający historie pięciu narodów żyjących na pięknych terenach kontynentu Amazji. Dołączając wcielasz się w średniowiecznego mieszkańca tego tajemniczego świata. Przygoda czeka na każdym kroku.
Aby dołączyć musisz:
1) przeczytać regulamin
2) wysłać formularz
3) wysłać pierwsze opowiadanie
4) wstawić baner 5K w dowolnym miejscu
Więcej w zakładce Formularz.

14 października 2015

Od Gabriela - CD Skyelline

Ze zdumieniem obserwowałem jak mała ośmiolatka o słodkim głosiku pokonała trzech jeźdźców. Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę. Na moich oczach jej tęczówka zrobiła się granatowa, jej wierzchowiec także. Popędziła za porywaczami w tym samym momencie co ja. Bieganie i walka było od zawsze moją najmocniejszą stroną, ale rzecz jasna nie mogłem się mierzyć z galopującym koniem. Nagle Skye połączyła się ze swoim koniem w jedność, tworząc postać ciemniejszego niż noc konia z jarzącymi się na złoto oczami. Wyciągnąłem miecz, ale zanim zdążyłem nim dosięgnąć porywaczy, Sky użyła jakiejś nieznanej mi magii i nie wyglądała przy tym ani trochę niewinnie i infantylnie.
- No jasne. - mruknąłem - Już nikt na tym świecie nie potrzebuje zwykłych żołnierzy, bo bronią go małe, niebiesko-włose czarodziejki, a ich piosenki docierają do moich snów. Nagle zamiast postaci czarnego rumaka, na powrót pojawiła się moja nowa znajoma ze swym koniem w normalnej postaci. Nie oglądając się za siebie, padła wycieńczona na jego grzbiet i ruszyła w swoją stronę. Dziwne, że nikt jej nie zaczepiał. Jakby jej nigdy nie zauważyli... Zacisnąłem usta. Z jednej strony musiałem odnieść zakupy, ale rozwiązanie zagadki snu wymykało mi się z rąk, a poza tym naprawdę polubiłem dziewczynkę. Co prawda w niczym nie przypominała mu jego siostry, ale jej widok przywoływał wspomnienia dzieciństwa... Tego wczesnego, pozbawionego bólu, śmierci i krwi...
"Otrząśnij się!" - pomyślałem, a wspomnienia rozwiały się jak mgła. Już prawie straciłem Skye z oczu. Chwiciłem siatki i pobiegłem za dziewczynką, a jasnowłosa kobieta także. Po drodze udało mi się wcisnąć żołnierskie zaopatrzenie koledze, który zadeklarował odnieś je do garnizonu. Udało mi się dogonić Sky, właśnie kiedy zsiadała ze swojego wierzchowca obok... cukierni?

(Sky? Elizabeth?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz