Na koniec... raczej na początek

Każdy z nas jest pi­sarzem i na­pisze tyl­ko jed­na idealną książkę. Co dzień tworzy no­wy roz­dział. Bo­hater przeżywa wiele przygód, spo­tyka set­ki osób. Ak­cja toczy się od poczęcia po samą śmierć. Ty decydujesz co dzieje się w trakcie.
Pięć Królestw to grupowy blog opowiadający historie pięciu narodów żyjących na pięknych terenach kontynentu Amazji. Dołączając wcielasz się w średniowiecznego mieszkańca tego tajemniczego świata. Przygoda czeka na każdym kroku.
Aby dołączyć musisz:
1) przeczytać regulamin
2) wysłać formularz
3) wysłać pierwsze opowiadanie
4) wstawić baner 5K w dowolnym miejscu
Więcej w zakładce Formularz.

1 stycznia 2016

Opowiadanie Turniejowe - Namida

Niedługo zaczyna się Turniej, a ja nadal nie dotarłam na miejsce. Miałam lekkie opóźnienie, więc wyruszyłam dopiero wczoraj. Już od dwóch dni powinnam być na miejscu i trenować. To źle wróży.
Właśnie było południe. Niedawno przekroczyłam granicę Królestwa Aqua'y. Rozbiłam niewielkie obozowisko, aby chwilę odpocząć w cieniu drzew. Cały czas wiał silny wiatr, dlatego założyłam grubszy płaszcz, a Arię zaopatrzyłam w ciepłą derkę. Siedziałam na niewielkim wzniesieniu, więc miałam widok na całą dolinę. Miasto było położone nad wodą i sprawiało wrażenie, jakby na niej dryfowało.
Nigdy tutaj nie byłam, ale słyszałam, że jest to kraj wiecznego śniegu. Opatuliłam się mocniej płaszczem, kiedy wiatr przybrał na sile. Westchnęłam. W taką pogodę ciężko będzie walczyć.
Wstałam rozcierając ręce i podeszłam do mojej klaczy.
- Musimy jechać dalej - powiedziałam i osiodłałam ją.
Ruszyłyśmy galopem w dół doliny - w kierunku miasta i pola turniejowego.

Na miejsce dotarłam po jakiś piętnastu minutach. Aria zwolniła do stepa. Biały puch strawił, że nie było słychać stukania jej kopyt.
Rozejrzałam się dookoła. Wszystko było już gotowe. Namioty rozstawione i oznaczone odpowiednimi symbolami królestw. Pole walki wydeptane i otoczone trybunami.
Byłam zbyt zmęczona, aby teraz to wszystko obejrzeć, więc udałam się od razu do wyznaczonego dla mnie namiotu.

Moja zbroja i katana były już na miejscu, ustawione w lewym rogu namiotu. W prawym zaś, znajdowała się leżanka z oparciem, stół oraz krzesło.
Podeszłam do broni. Dowiedziałam się, że poprzedniego dnia Zbrojmistrz obejrzał i zbroję i miecz. Nie stwierdził żadnych uszkodzeń, jednak sama wolałam się upewnić. Zaczęłam wszystko dokładnie przeglądać w poszukiwaniu choćby najmniejszego defektu. Takowego na szczęście nie znalazłam.
Odpoczęłam może z godzinę, po czym udałam się na plac treningowy. Wzięłam swoją katanę.
Obróciłam parę razy katanę w dłoni, aby sprawdzić jej wyważenie. Zrobiłam parę wypadów w przód, ciosów z góry, uników i blokadę. Postanowiłam też poćwiczyć jedną ze swoich sztuczek. Gdy dojdzie jutro do walki, chcę grać wszystkimi kartami, jakie posiadam. Liczę na to, że zaskoczę przeciwników. Nawet chwilowe zaskoczenie może zadziałać na moją korzyść.
Ćwiczyłam do zachodu słońca. Do namiotu wróciłam wyczerpana i z bolącymi mięśniami. Przed snem sprawdziłam jeszcze, czy z Arię wszystko w porządku.
Spać położyłam się wcześnie, aby na jutrzejszy dzień mieć siły. Nie poddam się łatwo. Może mi się nie udać, ale będę walczyła tak, aby wygrać. Nie poddam się łatwo.

Następnego dnia, niedługo po wschodzie słońca, słychać dało się trąby. Wstałam z leżanki i przeciągnęłam się. Na stole stał dzbanek z wodą oraz talerz z jedzeniem, znaczy, że ktoś tu był podczas mojego snu. Nie podobało mi się to, aby nie mogłam na to poradzić. Takie zasady.
Poprosiłam jednego ze służących, aby pomógł mi założyć zbroję. Katanę wzięłam do ręki i udałam się na plac główny, gdzie miał się odbyć Turniej.
Byli już tam pozostali zawodnicy. Trybuny zaś, były wypełnione po brzegi. Wręcz brakowało miejsc. Władcy Pięciu Królestw siedzieli na oddzielnym podeście na prowizorycznych tronach. Obok nich, trochę niżej stał herold, który zaczął tradycyjną przemowę przed rozpoczęciem Turnieju:
- Ludu Aqua'ty! Dziś odbędzie się Turniej Pięciu Królestw! Do finału dostało się trzech wojowników! Daenerys Fuenga z królestwa Fuego'a! Gabriel Vint z królestwa Aire'a oraz Namida Ferrars z królestwa Armonii!

Rozpoczęcie zakończyło się, a walka miała się zacząć za jakieś dziesięć- piętnaście minut. Jak się okazało, mieliśmy walczyć wszyscy na raz. Nie zapowiadało się to dobrze, ponieważ trzeba mieć większą czujność. Gdy będziesz walczyć z jednym, drugi może cię podejść od tyłu.
Nie panikuj Namida. Dasz radę. Uda ci się - powiedziałam  siebie i udałam się na pole. Zaraz miał się zacząć pojedynek....

1 komentarz:

  1. Ja was kiedyś wyrobię, do dłuższych opowiadań! Zobaczycie.
    Powodzenia w turnieju c:

    OdpowiedzUsuń