- W sumie... - mruknęła pod nosem
- Sama byś sobie znalazła kryjówkę? Sama byś uleczyła swoje ciężkie rany? Sama zdobyła jedzenie? Rozpaliła ognisko? - warknąłem.
- Uważasz, że jestem za słaba, by sobie dać radę? Bo niby jestem kobietą i to dwa lata młodszą od ciebie? Nie potrzebuje niańki. - zmarszczyła brwi.
- Wcale tak nie uważam i nigdy nie uważałem. Chciałem cię tylko chronić, wiedzieć że jesteś bezpieczna, bo cię... - urwałem.
Kobieta stała ze skrzyżowanymi rękami na przeciwko mnie, unosząc prawą brew do góry. Jej oczy ukazywały gniew, wzburzenie, myślałem że zaraz mnie normalnie nim spiorunuje niczym błyskawicą.
- No dokończ. - burknęła zniecierpliwiona.
Spojrzałem prosto na nią swoimi błękitnymi ognikami wyrażającymi pewność siebie i stanowczość. Dzielił nas zaledwie metr. Nic nie mówiąc, podszedłem do niej i przycisnąłem ją mocno do ściany jaskini. Na twarzy Sygny malowało się zdziwienie, ale zarazem ledwo zauważalne przerażenie. Nie tylko ona bała się tego co zaraz nastąpi. Nie mogłem już dłużej tego wewnątrz siebie dusić, chciałem żeby moje uczucia się w końcu wydały bez względu na to z jakimi skutkami, konsekwencjami będą się one wiązały. Położyłem subtelnie obie dłonie na jej szczupłej talii, by czuć ją bliżej siebie. Ona totalnie znieruchomiała, wbijając we mnie spojrzenie swych w tym momencie speszonych, zawstydzonych oczu. Przechyliłem lekko głowę w bok po czym przymykając oczy, zacząłem ostrożnie muskać jej zaróżowione, pełne wargi, swoimi. Nie odepchnęła mnie od siebie, byłem nieco zaskoczony. Pozwoliła mi kontynuować. Nie protestowała. Uległa. Poddała się temu zmysłowemu, bardzo przyjemnemu pocałunkowi razem ze mną. Delektowała się tą chwilą. Uchyliła lekko usta, bym wpił się w nią głębiej, namiętniej. Jej piersi niemal wgniatały się w moją klatkę piersiową, nie pozostawiając między nami nawet najmniejszego milimetra, który by nas oddzielał od siebie. Była taka ciepła, rozpierały ją emocje. Czułem jej szybsze krążenie, nieregularne bicie serca. Po kilku minutach, przestaliśmy z przyczyny braku oddechu. Oparłem swoją twarz o jej czoło, uśmiechając się szczęśliwy do niej. Sygna trzymała mnie kurczowo za podkoszulek, dalej z przymrużonymi oczami i lekko rozwartymi ustami, nie mogąc wrócić do rzeczywistości. Wyglądało to tak, jakby był to jej pierwszy pocałunek, przynajmniej jej zachowanie na to wskazywało.
- Sygno, kocham Cię i wiedz, że nic tego nie zmieni. Wiem, należy mi się przynajmniej uderzenie w policzek ze swojej strony za to że uczyniłem to bez twojej zgody, ale gdybym dłużej zwlekał, zwariował bym. Zrozumiem, jeżeli mnie odrzucisz, wtedy usunę się w cień, ale wiedz że zawsze będę nad tobą czuwał mimo wszystko. Z resztą ty na pewno wolisz facetów innego pokroju, a ja się do nich nie zaliczam. Chcę tylko żebyś wiedziała, że to co do ciebie czuje jest szczere i prawdziwe. Nie szukaj żadnych podtekstów, bo ich tam nie ma... - szepnąłem, gładząc jej wilgotny policzek.
<Sygna? Jaka jest twoja decyzja?>
Romantycznie. Motyw banalny, jednak uczucia to ty umiesz opisywać c:
OdpowiedzUsuńPierwsza historia miłosna na blogu - checked :3
OdpowiedzUsuńDanke xD starałem się ;)
OdpowiedzUsuńHahah, z tą historią miłosną, to nie przesadzajmy, jeszcze nic nie jest przesądzone ;)
OdpowiedzUsuń