Strony

Mieszkańcy

25 września 2015

Samanya Worknesh

Sketch XXIII by Charlie-Bowater
Imię: Samanya
Sam, Naya
Nazwisko: Worknesh
Płeć: Kobieta
Królestwo: Aire'a

Wiek: 21 lat
Urodziny: 15 kwietnia
Ranga (Stanowisko): Lekarka (Medycyna)
Charakter: Jest osobą miłą, uprzejma i bezpośrednia. Nie czuje się niepewnie w kontaktach z innymi ludźmi, wręcz nie ma z tym problemu. Nie mówi dużo, ale każda jej wypowiedź jest przemyślana i rozsądna. Samanya, to osoba, która najpierw przemyśli wszystkie możliwości, a dopiero później podejmie decyzję. Nie potrzebuje dużo czasu na decyzję, nauczyła ją tego jej praca - nieraz od zawahania, straty czasu jej pacjent może umrzeć. 
Jest spokojna, opanowana. Oczywiście śmieje się i to szczerze, serdecznie, nieraz sama żartuje, ale nie jest typem śmieszka, żartownisia. Rzadko też się złości. Jest bardzo wyrozumiała, nawet jeśli ktoś ją obraża, lub próbuje nią manipulować. Nie poddaje się emocjom. Zawsze szuka logicznego wyjścia z danej sytuacji. Potrafi przejrzeć takich ludzi. Znaleźć ich cele. Stara się ich zrozumieć. Często wybacza, ale zawsze pamięta. Jak każdy. Tyle, że ona nie wykorzystuje później zdrad jako argumentów w kłótniach. Prawie nigdy się nie kłóci. A nawet jeśli zdarzy się taki wyjątek, jedno "spróbuj się uspokoić." wypowiedziane surowym, spokojnym tonem zazwyczaj wystarcza, by jej rozmówca odzyskał rozum. Ludzie ją szanują. Budzi swego rodzaju respekt, coś w jej postaci sprawia wrażenie tajemniczej, pomimo, że Samanya osobą mającą tajemnice wcale nie jest. Jest szczera, chociaż czasami nie mówi całej prawdy. Może zataić parę rzeczy, jeśli w ten sposób pomoże komuś uniknąć kłopotów, lub przynajmniej kogoś pocieszy. Zdarzają się wyjątki, kiedy kłamie. "Tak, nic Panu nie będzie." Ale w życiu każdej osoby są sytuacje, w których trzeba wybrać mniejsze zło. Ona zawsze stara się wybrać mniejsze zło. Nie jest egoistką. Można ją nawet nazwać altruistką. Inni ludzie są ważniejsi, według niej. Wierzy, że w każdym jest odrobina dobra i przy wystarczających chęciach można ją znaleźć. Jest osobą inteligentną, wykorzystującą zdobytą wiedzę. Szybko uczy się na swoich błędach i dąży do perfekcji. Tak, jest perfekcjonistką. Każda rzecz wykonana przez nią musi być idealna, każda sprawa musi być dopilnowana. Dba o to.
Nie boi się żadnych stworzeń, nawet tych magicznych. Ma dobre podejście do zwierząt, a te, zazwyczaj ją lubią. Jest bardzo wrażliwa na to, jak inni traktują zwierzaki. W ten sposób dowiaduje się prawdy, o osobie, jaką spotyka.
Lubi dzieci, ma z nimi dobry kontakt, potrafi się dogadać. Dzieci, w przeciwieństwie do niektórych dorosłych nie obawiają się jej. Bardzo ją to cieszy.
Pomimo tego, że posiada pewne własne kryteria, którymi wycenia ludzi, nigdy nie pogardza nikim. Każdemu należy się szacunek i pomoc.
Aparycja: Niezbyt wysoka, szczupła, bez wyraźnie zarysowanych mięśni. Bo i od czego? Przecież nie wykonuje żadnej pracy fizycznej. Jedynie czasami jeździ konno, ewentualnie dźwiga pacjentów. 
Jest mulatką - jej cera ma piękny, jasnobrązowy kolor, z odcieniami złotawymi. Ma ładne kształty - wąskie, piegowate ramiona, zarysowana talia, szerokie biodra. 
Kwadratowa twarz, o, może nieco zbyt wyraźnie zarysowanych kościach policzkowych i szczęce, jest pokryta drobnymi, ciemniejszymi piegami, dodającymi jej jedynie uroku. Nos trójkątny, wąski, niedługi, tak samo jak policzki - cały w piegach. Oczy, otoczone gęstymi, długimi rzęsami mają kształt migdałów i są koloru gorzkiej czekolady. Są prawie czarne i jedynie, gdy jest naprawdę jasno da się zobaczyć jaśniejsze, brązowe plamki na tęczówkach. Jej pełne, kształtne usta maja kolor ciemnoczerwony, delikatnie wpadający w brąz.
Długie, gęste włosy, długie, bo sięgające krzyża, najczęściej splecione w misterne fryzury, by nie przeszkadzały w pracy, są dość nietypowego koloru - brązoworudego. Naprawdę rzadko spotykane, ale jednak możliwe. Często wplata w nie złote koraliki i ozdoby, które, tak samo jak złote kolczyki z lewego ucha ściąga do pracy.
Ubrana chodzi w granatowe suknie sięgające ziemi z dekoltem, zasłaniającym kształtny, przeciętnych rozmiarów biust, szyte na miarę, dobrze leżące na ciele, podkreślające jej talię, oraz zasłaniające długie nogi. 
Szczegółowa aparycja
- kolor oczu: czekoladowy 
- wzrost: 1.68 m
- waga: 54 kg
Umiejętności: Nauczyła się czytać i pisać już przed pójściem na uczelnie, a, że zawsze była zdolną uczennicą, to udało jej się zostać lekarką. Doskonale zna się na swojej pracy, lecz ciągle doskonali swoją wiedzę i stara się znaleźć skuteczniejsze sposoby leczenia.
Lubi tańczyć. Potrafi tańczyć. Sama nie wie, kiedy się nauczyła. Może umiała od zawsze. Muzyka, dźwięki zawsze były w jej życiu. 
Lubi jeździć konno. Pewno nie jeździ idealnie, wysokich przeszkód nie skacze, ale jej to jest niepotrzebne. Czerpie przyjemność z samego obcowania ze swoim koniem i naturą.
Kiedyś chciała zostać artystką, ale jej przeszło, gdy zaczęła mieć wizję. Przyszłość zbyt często przychodzi do niej w szkicach, więc teraz tego unika.
Zajęła się za to wytwarzaniem drobnej biżuterii. Wszystkie ozdoby, jakie nosi są wykonane przez nią. Materiały zakupuje u znajomego jubilera i sama wykańcza wszystko.
Próbowała szyć, ale zbyt często kuła się szpilką i przeszkadzało jej to w pracy.
Jej matka kiedyś przyuczała ją do ziołolecznictwa. Samanya nie do końca ufa swoim zapomnianym pewno, przez lata nieużywania, zdolnościom, ale w sytuacji krytycznej mogłaby dać radę zrobić jakieś proste lekarstwo, wywar. 
Magiczna moc: Samanya jest wieszczką. Widzi przyszłość w wizjach. Sceny, emocje, słowa towarzyszą każdej wizji. Ona musi jedynie dobrze je zinterpretować.
Rodzina:
- matka: Saana †
- ojciec: Adis
- starsze rodzeństwo: Amadi
- młodsze rodzeństwo: Mico
Zauroczenie: brak
Ex: Maris, Samanya cudem powstrzymuje się od płaczu na myśl o nim.
Potomstwo: brak
Koń: Cante
Historia: W dzieciństwie mieszkała w królestwie Tierra'y, skąd pochodzi. Jej rodzina była szczęśliwa - ojciec jest kupcem, więc zyli w dostatku, matka była zielarką, więc przyuczała czasami Samanyę. Jej starszy brat, Amadi, zawsze robił jej psikusy. Tyle pamięta z dzieciństwa. Mico urodziła się sześć lat później, Samanyę czasami denerwowało to, że jej młodsza siostra jest taka podobna do niej, a przy okazji jeszcze zdolniejsza. 
Samanya była w końcu zbyt spokojnym i cichym dzieckiem, na to, by być wybitna. 
Mico była dzieckiem idealnym, z czego Sam się cieszyła. Była dumna ze swojej małej siostrzyczki.
W wieku dziewięciu lat miała pierwszą poważną wizję. Wcześniej zdarzały się małe widzenia. Nieistotne sytuacje, wydarzenia, osoby. Lecz ta jedna była prawdziwą, poważną wizją. Takie zazwyczaj trafiają się tylko dorosłym osobom, dzieci muszą mieć naprawdę wielką moc, by zobaczyć wizję śmierci.
Podczas gdy Mico podbiegła, by przytulić matkę, Samanya zobaczyła rodzicielkę na łożu. Chorą, zmęczoną chorobą, pozbawioną chęci do życia.
Widok ten odcisnął się na psychice młodej Samany. Nie chciała mieć więcej wizji, zaczęła przeklinać swój dar. Czasami zdarza się, że wieszczki potrafią czarować. Na szczęście dla Samany, jej słowa nie miały mocy.
Później wyjechała na naukę, do starej nauczycielki matki mieszkającej w Aire'a. Ta miała jej nauczyć leczyć ludzi.
Gdy miała szesnaście lat, wróciła na dwa miesiące do domu, wiedziała, że matka będzie chora, a lekarze nie będą wiedzieć, jak ją wyleczyć, więc frustracja i złość, związana z tym, że nie miała jak pomóc, rosła. Motywowała ją do nauki.
W tym samym roku kupiła Cante'go. Cała historia związana z nim była dość przykra. Zobaczyła konia, zabiedzonego, bo podobno zdarzało mu się ponosić, więc właściciel diametralnie zmniejszył mu porcję jedzenia, bo przecież jeśli nie będzie jadł, to nie będzie miał siły ponosić. Samanya zawsze była wrażliwa na wszystko, co dotyczyło zwierząt, więc po godzinach błagań i przekonywań, że ona odratuje tego konia, nauczy go wszystkiego, że będzie mógł nawet rannych wozić, jej ojciec się zgodził na wykupienie czteroletniego wałacha. Dla córki jednocześnie znalazł nauczyciela jazdy konnej i trenera dla jej konia w jednym. Maris. Był cudownym, szarmanckim mężczyzną, który nie obawiał się rozmowy z kobietą. Samanya oczywiście go pokochała. Miłością młodą, naiwną, taką, co niby przetrwa wieczność i nigdy nie zgaśnie. Wizje zdarzały jej się czasami. Nie mają stałych godzin pojawiania się. Czasami parę jednego dnia, czasami jedna na tydzień. Samanya nie żałowała, że tak rzadko. Bała się wizji.
Następnego roku, pomimo starań lekarzy, a także nauczycielki dziewczyny, która przyjechała do Tierra'y, zmarła matka Samany. Przynajmniej nie widziała, jak niegdyś silna miłość Samany i Marisa powoli słabła, ona kochała go stale, tak jak umiała, stałą miłością, rutynową, niezmienną. On żądał czegoś innego. Kłócili się o to. A później była kolejna wizja, którą Samanya sklęła za istnienie. Widziała, że to dłużej nie ma sensu, więc on odszedł.
Dwa lata później Samanya zamieszkała znowu w Aire'a, stała się obywatelką tej krainy i podjęła się pracy w Mieście. Jej nauczycielka nieraz jej pomaga, jeśli ma przypadek, z którym nie wie, co zrobić. Za to Samanya często odwiedza staruszkę, by pomóc jej w domu. Widzenie pomaga jej często. Jakby ktoś szeptał jej, pokazywał obrazy, podpowiadał, by pomóc. Dzięki temu przekonaniu nauczyła się interpretować to, co widzi w transie.
Dziewczyna utrzymuje kontakt z rodzeństwem i z ojcem, lecz tylko dzięki listom. 
Inne zdjęcia: 1
Autor: tokalu@op.pl GG: 49932658
SIŁA: 10 SZYBKOŚĆ: 25 ZWINNOŚĆ: 30 CZUJNOŚĆ: 20 WYTRZYMAŁOŚĆ: 15

1 komentarz:

  1. Z tego co wiem, to maść konia Twojej postaci to jasnokasztanowata, a nie izabelowata.
    Anita.

    OdpowiedzUsuń