Strony

Mieszkańcy

12 września 2015

Od Aureliusa - CD Namidy

Uniosłem lekko brwi, po czym zeskoczyłem z konia przyjmując zgubę z powrotem.
- Dziękuję. – posłałem jej jeden z moich licznych uśmiechów. Nie zamierzałem robić sobie wrogów, poza tym byłem jej coś winien. Chwyciłem mocniej wodze Arpeggio, czując że koń zaczyna dreptać w miejscu. – Może powinienem się przedstawić. Jestem Aurelius Di Angelo. – dodałem, drugą ręką chowając sztylet i poprawiając rzemyk którym był przymocowany do pasa. Najwyraźniej poluzował się w trakcie jazdy.
- Jestem Namida. – odpowiedziała ostrożnie. Mój wierzchowiec zarzucił grzywą rżąc cicho.
- Byłem właśnie w drodze na targ, jeśli chcesz możesz mi towarzyszyć. – zaproponowałem uprzejmie. Po chwili wahania dziewczyna skinęła głową. Tym razem już nie wskakiwałem w siodło. Prowadziłem konia za wodze idąc krokiem Namidy. Zanim weszliśmy w alejki ze straganami przywiązałem Arpeggio do pobliskiego drzewa, tak żeby nie mógł się oddalić. Przecież nie chciałem by ktoś go spłoszył w tłumie. Poklepałem lekko szyję kopytnego przyjaciela i wróciłem z powrotem do nowej znajomej.
- Więc chodźmy. – rzuciłem lekko. Namida była chyba jedną z nielicznych osób które nie działały mi na nerwy. Większość ludzi po prostu zachowywała się irytująco. Ona jakoś nie.
Zerknąłem na stragany na których przekupki porozkładały swoje towary. Na całym targu panował hałas, choć trudno się temu dziwić. Kobiety przekrzykiwały się wzajemnie, chcąc zwrócić uwagę przechodniów, mężczyźni śmiali się w swoim towarzystwie, a dzieci plątały się pod nogami. Do moich uszów dobiegły także odgłosy drobiu, unoszące się z drugiej strony rynku. Swoje zakupy załatwiłem w przeciągu kilku minut. Przez cały ten czas towarzyszyła mi Namida, którą zagadywałem co chwila. W końcu wydostaliśmy się z targu. Wróciłem jeszcze do konia i włożyłem do torby przy siodle zakupione przedmioty. Zerknąłem na nowo poznaną dziewczynę.
- Właściwie nie mam dzisiaj żadnej pracy, a do domu jeszcze nie chce mi się wracać. Co powiesz na wypad do jakiejś karczmy? – zagadnąłem uśmiechając się lekko.

< Namida? Wybacz, że musiałaś czekać. Wena się na mnie fochła. ;-; >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz