Strony

Mieszkańcy

12 stycznia 2016

Od Neron'a - CD. Deanerys

Gwizdnąłem i zaraz przybiegł do mnie Vasco. Wsiadłem na niego, trzymając się mocno jego długiej, czarnej grzywy każąc jechać na przód. Koń gnał jak szalony, nie zważał na przeszkody. Miał doskonały węch, jest go dość trudno zmylić, od razu wiedział kto jest naszą ofiarą. Galopowaliśmy tak przez las, pola i łąki, aż w końcu zatrzymaliśmy się u podnóża gór dzielących królestwo Aqua od Fuego. Dobrze znałem te tereny, nie jeden raz tędy przechodziłem. Zszedłem z konia i przywiązałem go do drzewa. Zacząłem powoli przeczesywać malutki, iglasty lasek w poszukiwaniu kobiety. Nieoczekiwanie, Daenerys skoczyła na mnie z gałęzi, upadłem na ziemię pod jej ciężarem, a ta wbiła mi strzałę z środkiem nasennym. Nie wiem, ile trwałem w stanie hibernacji, gdy się obudziłem znajdowałem się na bagnach, związany linami, a na środku wysepki stało dogasające ognisko. Przeciąłem sznury sztyletem który wyciągnąłem spod bluzki. Gdy wstałem zacząłem rozglądać się dookoła siebie, nie poznawałem tego miejsca. Wszędzie w okół błoto, woda, drzewa, roślinność i pełno gadów i płazów.
- Niech cię szlak Deanerys! - wrzasnąłem wkurzony.
- Przecież chciałeś ze mną iść... - usłyszałem za sobą słodki głos kobiety.
- Wiedziałaś od początku, że cię śledzę? To co teraz planujesz ze mną zrobić, hę? - uniosłem brew do góry.
- Wykorzystać do obrony własnej... - przejechała dłonią po moim podbródku, z zalotnym uśmiechem na twarzy.
- A po cóż Ci taki słabeusz jak ja? Mówiłaś że sama dasz sobie znakomicie radę... - prychnąłem.
- Powiedzmy że masz przepustkę, której ja nie posiadam. Żołnierze Aqua mogli by się przyczepić do mnie. Po za tym to chyba umiał byś w razie ataku jakiegoś zwierza, trochę po wywijać mieczem, co? - mruknęła, z lekka pochylając się do przodu.
- No tak... - bąknąłem, patrząc uważnie na jej dekolt.
- Miałbyś mnie na oku, a dodatkowo w twoje ręce może dostała by się jakaś ciekawa nagroda? - stanęła na przeciwko mnie, muskając mnie ustami w policzek.
- Yyy... ten, to właściwie gdzie my teraz jesteśmy? - wyrwałem się z transu.
- Po drugiej stronie gór. Kilkanaście kilometrów stąd znajduje się pierwsze miasto. - odparła spokojnie.
Wiedziałem, że coś kombinuje, ale tym razem będę czujny. Nie pozwolę sobie na chwilę nierozwagi.
- Dobrze, a gdzie mój Vasco? - przejechałem dłonią po swoich kruczoczarnych włosach.
- Kazałam mu wracać do twojej stajni.,, oznajmiła,z założonymi rękoma.
- Kazałaś? Przecież on słucha się tylko mnie. - zmrużyłem jadowicie oczy.
- No widzisz, to teraz jest nas dwóch... - zaśmiała się pod nosem.
~ Przecież to nie możliwe. Musiała go czymś przytruć albo coś, pomyślałem, przypinając do pasa swój naostrzony miecz.

<Deanerys?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz