Strony

Mieszkańcy

21 września 2015

Od Ester - CD. Shadoe

Wschód słońca.Co za piękne widowisko pojawiające się każdego ranka.Ten ceglasty okrąg na tle sinego nieba, cóż za widok!
Siedząc na parapecie, wypatrywałam się w pastelowe niebo.Łóżko zostało pościelone, kot nakarmiony a podłogi wymyte.Czyż to nie idealna pora by zaczerpnąć świeżego powietrza?
Ostrożnie zsunęłam się na podłogę usiłując jak najdelikatniej wylądować na dębowej posadzce by nie zrobić sobie krzywdy.'Łup!' mięśnie pośladków zamortyzowały bolesny upadek.Rozmasowując obolałe miejsce wstałam kierując swe kroki ku łazience.'Szybka kąpiel i może uda mi się kupić coś świeżego'.Błyskawicznie zabrałam wymaglowane ubrania, złożone w kostkę, grzecznie czekające na klonowym biurku, a następnie dorwałam się do skórzanej torby.To w niej mieściły się wszystkie moje fiolki,sakiewka z piętnikami oraz plan dzisiejszego dnia (i ostatniego czwartku).Pośpiesznie podreptałam w stronę lazurowych drzwi łazienki,fiołkowym korytarzem.Omijając różnokolorowe drzwi zdałam sobie sprawę iż jestem tu w gościach, a dokładniej u 'Rozkosznej' Eli.Nagle po mym ciele promieniście rozszedł się dreszcz, z obrzydzenia.Jej piegowate policzki,fryzura w ciągłym nieładzie (Do złudzenia przypominająca ptasie gniazdo) oraz chęć uduszenia wszystkich kościstymi ramionami, sprawiały ,że pożywienie lepiej będzie zjeźdź w pobliskiej karczmie.
'Poranna toaleta odhaczona!'-Zanalizowałam ucieszona ,na wieść gdyż lada chwila mnie tu nie będzie.Skierowałam swe kroki w stronę lustra, by uczesać włosy, oraz naciągnąć skórzane rękawiczki.
-Eeester!Już wstałaś?
Sopran ciotki ,przebił się przez drewniane drzwi wpadając do moich uszu.Lada chwila ,zorientuje się iż ktoś przebywa w łazience.Kalkulując sytuację znalazłam najlepszy sposób uniknięcia jej wzroku (Dobrego, chociaż było coś przerażającego w jej piwnych oczach).Niewielkie białe okno położone zostało kilka centymetrów wyżej od dachówek sąsiedniego budynku.Można było z niego swobodnie zeskoczyć.Bez chwili wahania złapałam okiennice otwierając je.Głos ciotki był coraz głośniejszy i coraz bardziej irytujący.'Hops!'- Niczym wiewiórka z drzewa na drzewo, skoczyłam na dach sąsiedniego domostwa (o dziwo nie strącając żadnej dachówki).
-Tu jesteś!
Ryknęła opiekunka otwierając drzwi z całym impetem.Dało się słyszeć huk niklowej klamki w drewnianą ścianę łazienki.
Rozczarowana kobieta zamknęła okiennice i zamknęła drzwi wychodząc.Spuściłam powietrze z ust.Wyraźny spokój emanował na mojej twarzy.Delikatnie zeszłam po drabinie przymocowanej do ściany budynku.Odwróciłam się by sprawdzić czy nikt tego nie widzi i w tej chwili wpadłam na jakąś dziewczynę robiąc fikołka i lądując na ziemi.

<Shadoe?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz