Strony

Mieszkańcy

24 sierpnia 2015

Od Cirilli - CD. Namidy

Namida wyszła, lekarz jednak wyszedł pierwszy. Wychodząc zgłosiła się, że to właśnie ona może zdobyć niebieskie kwiaty. Nie, to przecież było oczywiste, że ja nie mogę siedzieć bezczynnie podczas gdy niedawno poznana znajoma naraża swoje zdrowie, aby ratować moje. To nie ma sensu, skoro moją dolegliwością była tylko obolała ręka. A właściwie przedramię, z którego bólem da się żyć.
Po mniej więcej 20 minutach od odejścia osób trzecich, zaczęłam kombinować co zrobić, aby się wymknąć z tego miejsca. Wcale tu nie jest mi lepiej niż w lesie czy na końskim grzbiecie. A nawet ośmielam się powiedzieć, iż warunki są lepsze w siodle niż na podziurawionym łóżku Nie mam pojęcia, czy reszta pacjentów ma argumenty aby myśleć jak ja, jednak u mnie sprawa jest jasna: opowiadam o tym, co widzę. Mi więcej nie potrzeba, aby wydać ostateczny wyrok dla tego miejsca.
Wstałam opierając się na łokciach, po czym szybko zacisnęłam zęby tłumiąc krzyk lub syczenie. Ból był nie do zniesienia, w wprawdzie ranne było tylko przedramię, jednak pulsujące odczucie bólu wędrowało nawet do początków palców. Nigdy bym się nie spodziewała, że mój organizm nie wytrzyma zakażenia. I nie wyobrażam : przyjmę to na siebie, bywały gorsze i lepsze rzeczy, na które nie mamy wpływu.
Delikatnie położyłam stopy na podłodze i wstałam powoli, uważając by moje ramię nie ucierpiało więcej niż było zamierzone.
Wyszłam z pokoju. Ku mojemu zdziwieniu korytarz i niektóre pokoje były naprawdę ładne o zadbane. To było nie tyle przygnębiające co smutne, że mnie wsadzili do takiej dziury, a inni mieli niemal full wypas. Być może nigdy nie dowiem się dlaczego tak trafiłam. Nie jestem nawet pewna, czy bym chciała.
Szłam odważnie, prostym korytarzem. Nagle zrobiło mi się niedobrze: zaczęła boleć mnie głowa i robiło mi się momentalnie duszno. Z hukiem oparłam się o najbliższą ścianę, w tym przypadku ściana strony lewej. Oddech stał się ciężki, płytki, czułam jak podnosi mi się adrenalina.
Byłam w drewnianym domu, ściany się już waliły, a deski z biegiem lat stały się spróchniałe. Obraz mi się kręcił na prawo i lewo, jednak było to na tyle delikatne, że rozpoznałam twarz mężczyzny stojącego obok. Serce przyspieszyło bicia rytmu, byłam przerażona. Dokładnie wiedziałam, kim jest mężczyzna. To Lambert. 
Wstałam chwiejnie i zaczęłam uciekać. W tym momencie wujek Lambert złapał boleśnie mnie za kruczoczarne włosy, a ja zaczęłam krzyczeć i płakać. Jedno uczucie przebijało drugie: nie wiedziałam, czy dominuje strach, rozpacz czy może wstyd przed tym, co wiedziałam, że mnie nie uniknie. 
Wujek pociągnął mnie i zaraz złapał za brzuch, po czym przeniósł mnie na kanapę i ograniczył ruchy. Łzy mi leciały ciurkiem. Nie chciałam tego, krzyczałam żeby mnie zostawił. 
I nagle ból i niewyobrażalny wstyd. Czułam tylko wstyd, nic wiecej.
Straciłam obraz, rozmazał się, znikł.
Krzyczałam. Moje policzki były mokre i rozpalone, a czarne fale przyległy do mojej twarzy. Przede mną stała postać, a dokładniej klęczała na przeciwko mnie. To był mężczyzna, lekarz, jednak nie lekarz z okularami. Zobaczyłam tylko przenikliwe, jasno-zielone oczy i skryłam twarz w dłoniach.
Bólu już nie odczuwałam. Tylko wstyd.
Nigdy tego z siebie nie zmyję.

Ikalet?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz