Strony

Mieszkańcy

19 sierpnia 2015

Od Arona - CD Finnin

- Rozumiem - odparłem powoli, czując narastającą niezręczność. Nie dało się nie zauważyć niechęci dziewczyny do mojej osoby. No tak, bo w końcu jestem tylko pyszałkowatym księciem, który myśli, że może chodzić po domach mieszkańców i okazywać im swoją uwagę i troskę, pewnie tylko i wyłącznie dlatego, że chce zgrywać wielkodusznego i wspaniałego władcę. A ona to nieszczęsna, skrzywdzona przez życie istota, której pełna bólu i trudów egzystencja żadnego władcy nie powinna interesować. No przecież. Tak właśnie się kończy bycie miłym dla innych, biorą cię za głupka, który wpycha się w nieswoje sprawy. Czasem chciałbym umieć być takim zimnym sukinkotem jak Sven. On by z góry powiedział co myśli i odszedł bez nawet najmniejszych wyrzutów sumienia.
Zirytowałem się, ale nie pozwoliłem tego po sobie poznać. Niecierpliwym ruchem podniosłem filiżankę z herbatą, by wziąć łyka, który niestety nigdy do moich ust nie dotarł. Delikatne uszko naczynia nie wytrzymało mojego uścisku, który faktycznie mógł być lżejszy, i rozprysło mi się w dłoni na dziesiątki malutkich kawałeczków. Czując, że filiżanka wyślizguje się mi się błyskawicznie złapałem ją drugą ręką nie pozwalając, żeby upadła na ziemię. Jakimś cudem herbata nie wylała się i nawet się nie poparzyłem, na co zareagowałem westchnieniem pełnym ulgi. Choć ktoś mi pożałował tej herbaty to nie na tyle mocno, bym ja jeszcze oberwał.
Ostrożnie odłożyłem filiżankę na stolik i spojrzałem na dziewczynę.
- Przepraszam - powiedziałem ze skruchą - Posprzątam po sobie, mogę tylko prosić jakąś szuf..
Białowłosa nie dała mi dojść do słowa, sama zajmując się sprzątaniem. Jak głupi patrzyłem na jej pracę, sprawiając, że moja bezradność docierała do nawet mi nieznanych krańców. Nie wiedziałem co miałem robić. Przyłączyć się do niej? Kiedy już nie było czego zbierać. Podziękować? Za co? Za to co sam zrobiłem? Jejku ta sytuacja obraca się w coraz bardziej niekorzystnym kierunku. Zaczynałem powoli żałować, że tu przyszedłem. Mogłem jej tylko kazać się uciszyć i zaprowadzić ją do domu, albo nawet nie, bo widocznie nawet to było naruszeniem jej strefy komfortu. Widać nie nadaję się do kontaktów z takimi osobami jak ona. A chciałem jej tylko pomóc, pomyślałby kto. Przecież ludzie dzierżący władze nie mają serc i troszczą się tylko o samych siebie. W takim razie Sven powinien być władcą tego cholernego wszechświata, stwierdziłem z lekkim rozbawieniem, choć do śmiechu mi nie było.
Kiedy dziewczyna skończyła pracę, podniosłem się z siedzenia i wyłamując sobie palce, zacząłem jakoś się tłumaczyć.
- Ja może już pójdę, bo jeszcze znów coś ci zepsuję - uśmiechnąłem się niezręcznie - Zostawię ci może kilka monet, to pójdziesz do jakiegoś rzemieślnika i ci to naprawi, na pewno da się coś z tym zrobić.
Bez czekania na jej odpowiedź wcisnąłem jej w dłoń garść piętników i skierowałem się do wyjścia.
- Gdybyś potrzebowała pomocy czy coś w tym rodzaju, bramy zamku stoją otworem - rzuciłem przyjaźnie na odchodne - Trzymaj się.
Wyszedłem przed jej dom i pośpiesznym krokiem ruszyłem ścieżką do Miasta. Rany, świetnie Aron jesteś mistrzem wychodzenia z kłopotliwych sytuacji, naprawdę. Sven nieźle by się uśmiał z ciebie . Miałby gnębe na mnie do końca moich dni.
Wcisnąłem dłonie w kieszenie, i z paskudnym humorem próbowałem odnaleźć się w lesie. Kapitalnie, teraz pewnie jeszcze się zgubię i do Miasta dotrę dopiero jutro. Cudownie, po prostu cudownie.

<Finnin?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz