Strony

Mieszkańcy

21 sierpnia 2015

Od Anny - CD. Inez

- Rozumiem, że to twoja moc - stwierdziłam, biorąc łyżkę zupy do ust.
- Tak. Bardzo ją lubię - Inez uśmiechnęła się promiennie.
- Bardzo wcześnie odkryłaś swoją moc. Pewnie jest przez to silniejsza.
Jadła dalej, biorąc drugą już dokładkę.
- A ty jaką masz moc? - zapytała, wycierając usta o rękaw brudnej sukienki. Spojrzałam na nią bacznie.
- Nic ciekawego - odparłam.
- Czyli jaką? - była strasznie ciekawska. No cóż, jak dziecko.
- Taką... Która nie pozwala zapomnieć.
Wnieśli drugie dania i Inez rzuciła się na jedzenie.
- Zostaw sobie miejsce na deser - poradziłam, gdy kończyła jeść nóżkę kurczaka.
- Deser?
- Deser.
- Jeju... Ostatni deser jadłam jak moja mama żyła - powiedziała z goryczą.
- Te ci na pewno zasmakują. Telemav robi najlepsze ciasta w całym Królestwie Armonii!
- Księżniczka ma racje, jak zwykle - krzyknął Telemav z kuchni.
- Patrz, jaki podsłuchiwacz się znalazł - szepnęłam do dziewczynki, a ta się zaśmiała.
Kelnerzy wnieśli desery. Inez łakomym wzrokiem patrzyła n ciasta (czekoladowe i truskawkowe), lody oraz owoce w czekoladzie.
Gdy już zjadłyśmy, a ona oświadczyła "jestem pełna" zaproponowałam:
- Chodź, damy ci jakieś czyste ubranie. Gdzieś powinnam mieć swoje stare suknie.
Chwyciłam dziewczynkę za małą rączkę i pociągnęłam do schodów zachodniego skrzydła.
Zachodnie skrzydło nie było zbyt uczęszczane. Służyło za graciarnię. I było tu za dużo wspomnień. Tu znajdował się pokój moich rodziców i brata (które jako jedyne z tej części pałacu zawsze kazałam sprzątać i odkurzać). Był tutaj też stary dziecięcy pokój, moje stare komnaty, łazienki, salonik wypoczynkowy i parę innych opustoszałych miejsc.
Gdy weszliśmy do zakurzonego korytarza Inez chwyciła się mojej ręki mocniej. Nie było tu wprawdzie ciemno, wszystkie okiennice były otwarte, ale panował tu zapach niebytu. Przeszłyśmy korytarz, który szedł po łuku i trafiłyśmy do jego odnogi. Tam przeprowadziłam ją przez przeszklone drzwi i trafiłyśmy do jednej z moich starych komnat. Zielonowłose dziewczę rozglądało się ciekawsko po pokoju, ale nadal nie puszczała mojej ręki. Była to komnata, którą w dzieciństwie nazywałam "łąką", dlatego, że miała zielone ściany i kwieciste zdobienia. Nie było tu za wiele mebli, bardziej wolałam swój różowy pokój) - małe łóżko, szafa, kufer na zabawki, toaletka, półki na książki. I mój ulubiony konik na biegunach (bardzo przypominał Prinsesse).
Zgrabnym ruchem otwarłam zardzewiałe drzwi do szafy.
- Popatrz i wybierz sobie coś co będzie pasować - powiedziałam do Inez, wskazując powieszone suknie. Dziewczynie zaświeciły się oczy.

Inez?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz